Niechęć do nauki w zaburzeniach i chorobach psychicznych
Choroba afektywna dwubiegunowa a niechęć do nauki - relacja pacjentki
"Czy są wśród was osoby, które nie lubią się uczyć? Ja właśnie z tego powodu nie skończyłam studiów. Nigdy nie lubiłam się uczyć. Zawsze robiłam to na co mam ochotę. Zawsze robiłam to co mi sprawia przyjemność. Mam tak do dzisiaj również w kwestiach zawodowych. Robię to co lubię lub wtedy kiedy mam na to ochotę. Właśnie ruszyliśmy to na terapii. Nie jest wesoło. Wczoraj miałam w domu jakiś mały atak histerii i nawet utraciłam na chwilę kontakt z rzeczywistością. Kiedy po tym byłam u mojej psychiatry, mówiła, że jest ok. To tylko reakcja na "nową sytuację".
Psychopatologia |
Dlaczego ja tak nie cierpię tej nauki? Mieszkałam na wsi i chodziłam do wiejskiej szkoły. Szkołę przestałam w kącie albo za drzwiami. Byłam ośmieszana przez nauczycieli, bo gadałam na lekcjach. Miałam tysiąc pomysłów na raz. Bywało, że byłam gospodarzem klasy, choć sprawowanie miałam poprawne tylko. W domu byłam rozhisteryzowanym bachorem. Nie można mnie było o nic poprosić a już na pewno nic zakazać bo dostawałam spazmów. Zawsze się ostro buntowałam. Zawsze byłam obrzydliwie nieznośnym bachorem. Matka nie bardzo umiała sobie ze mną poradzić, więc lała mnie paskudnie czasem do krwi. Potem przepraszała. A ja sobie obiecywałam, że będą ją nienawidzić do końca życia.
Dlaczego nie chcę się rozwijać? Iść do przodu. Uczyć się nowych rzeczy. Mam zwyczaj wyręczania się innymi. Spychania zadań na innych. Umiem zadbać jedynie o moje koty, klientów i mieszkanie, żeby było czyste i przytulne. Czasem dbam o ludzi, którzy są dobrzy i życzliwi. Bardzo sobie cenię takie osoby i uczę się takich cech. Ale reszta, reszta jest do kitu. Nie umiem być dorosła i odpowiedzialna za siebie. Dzisiaj jestem bardzo zagubiona." --- wspomina Marta, pacjentka na terapii długoterminowej.
Typowa filozofia życiowa osób z silnie zaburzoną adżną i chorą psychiką wygląda tak:
"Nie istnieją żadne poważne przesłanki, by własne poznanie i doświadczenie uznawać za absolutnie prawdziwe dla wszystkich. Jeszcze bardziej nonsensownym jest przyjmowanie poznania kogokolwiek innego, poza nami samymi, jako Prawdę. Choćby nie wiem jak wielką miał wiedzę, jak wielkie ziemskie uznanie, na jak doniosłe rzeczy by się powoływał, nie posiada listu uwierzytelniającego podpisanego przez samego Boga. Wszyscy inni ludzie mogą stanowić dla nas źródło inspiracji i bodziec do własnych poszukiwań, stąd ich doświadczenia mogą być cenne, lecz tylko frajer staje się naśladowcą i wyznawcą. Trafnie rzekł Wolter: "Pierwszym prorokiem był pierwszy nikczemnik, który spotkał grupę frajerów". Tylko i wyłącznie Ty sam stanowisz dla siebie Prawdę." --- wykrzyczał Marcin, pacjent na terapii długoterminowej.