czwartek, 21 czerwca 2018

Duchowość ekologiczna i mistycyzm

Duchowość ekologiczna i głęboka ekologia

Integralną częścią ekologii praktycznej zwanej także ekologią głęboką - określanej mianem nurtu kulturowo-umysłowego – katalizującą i dynamizującą jego przejawy, jest duchowość ekologiczna. Wedle ekomistyków, „przez »duchowość« trzeba rozumieć pewien zestaw przekonań, wierzeń, a także emocji związanych z transcendencją, także z sacrum, rzadziej z rytuałem, czy religijną instytucją (…) duchowość, to zawsze nakierowanie na transcendencję, tylko w odróżnieniu od religii, niezinstytucjonalizowane i zwykle pozbawione formalnego kultu i kapłanów”. Jako przykłady uczuć i przeżyć duchowych się często podaje: wiarę, podziw, zdumienie, zachwyt, adorację, uczucie piękna, miłość, przyjaźń, współczucie, solidarność, poszanowanie wszelkich form życia etc. Zarówno dla nauki jak i dla ekologii istnieje wiele wspólnych problemów jak chociażby problem przeludnienia i ograniczenia populacji, tym bardziej, że od początku XXI wieku stało się jasnym, że im więcej ludzi, tym większy problem z zaopatrzeniem w wodę i żywność - co może doprowadzić do tragicznego przełomu w postaci globalnej suszy i głodu. Niestety, ani nauka ani politycy z tymi ostrzeżeniami i racjonalnymi alarmami jakoś nic nie zrobili, a każdy człowiek ma prawo i obowiazek walczyć o swoje zdrowe życie i dobrostan ekologiczny.



Współczesna od początku XXI wieku duchowość w praktyce ekologicznej akcentuje zwykle dystans wobec religii zorganizowanej, co jednak nie zawsze miało miejsce. Duchowość ta, zwykle zwana w XXI wieku „nową duchowością”, jako młode zjawisko jest nieskodyfikowana i nie dba o jednolitość doktryny, w każdej ze swych odmian – jak twierdzą badacze ruchów ekologicznych – wykazuje jednak wspólne cechy: poczucie świętości życia we wszystkich jego formach, religiopodobną cześć dla Ziemi i kosmosu, postrzeganie obecności Boga bardziej w świecie, nie ponad czy poza światem, wolny stosunek do wierzeń religijnych, koncentracja na pozytywnej, twórczej energii, nie zaś na grzechu, odkupieniu czy pokucie, opozycja wobec materialistycznych aspektów współczesnej zachodniej cywilizacji oraz specjalna cześć dla Ziemi w aurze przywoływanego ze starożytności mitu bogini Gai (Gaia - Bogini Ziemi w greckiej mitologii). Duchowość ekologiczna jest częścią tradycyjnych nurtów zorganizowanych religii, zarówno taoizmu, tradycji wedyjskiej, w tym jogi i tantry, sufizmu czy mistyki gnostyckiej.

Równolegle do nurtu nowoczesnego (po części w opozycji do niego) rozwija się chrześcijańska duchowość ekologiczna, której zgodność z wymienionymi powyżej cechami jest częściowa. Duchowość ekologiczna objawiająca się poprzez zjawisko ekologizmu, pryncypialnej ideologii nawiązującej do ekologii, choć bazująca w dużej mierze na intuicjach i doświadczeniu, wspierana jest przez praktyczną filozofię przyrody, opartą na uznaniu samoistotności przyrody – przyjęciu normatywnego pojęcia przyrody i pojęcia przyrody rozumianej celowościowo. Wątki filozoficzne, w sensie akademickim, są jednak w ekologizmie trudne do wyodrębnienia, co jest cechą ruchów nowopowstających, które nie mają jeszcze dorobku w postaci filozoficznej czy prawdziwie duchowej refleksji, jak ma to taoizm, sintoizm czy wedyjska rudrajana - tradycja jogi pośród przyrody. Wschód ma bogatą ofertę dla nowych ruchów ekologicznych dzięki temu można łatwo nauczyć się metod głębszego doświadczania duchów przyrody, w tym samego Ducha Życia Całej Przyrody, jak chociażby w formie wedyjskiego bóstwa Rudra i Pryszni.


Duchowość ekologiczna nie jest z pewnością tylko jednym z narzędzi ochrony przyrody, którego skuteczność można zweryfikować metodami nauk przyrodniczych. Podlega jednak ocenie egzystencjalnej i społecznej, a wschodnie tradycje tak samo jak zachodnie pogańskie czy rodzimowiercze tradycje duchowości ekologicznej pokazują na wiele ciekawych i twórczych możliwości. Z punktu widzenia aksjologii, jej przewaga nad naukami przyrodniczymi polega na tym, że jej racje są ufundowane na niej samej. Twierdzenia, że elementy przyrody są dobre same w sobie, mają swoje bezwarunkowe uzasadnienia, np. w przypadku judeochrześcijańskiej koncepcji rzeczywistości świat jest dobry, ponieważ jest dziełem Boga i przez Boga samego w Księdze Genesis został uznany za dobry, dlatego posiada obiektywną wartość, sam dla siebie. Przyroda jako boskie stworzenie jest sama w sobie najwyższym dobrem mistycznie zakonfirmowanym.

Duchowość ekologiczna uzasadnia także naukowe cele ochrony przyrody, które istnieją wspierająco dla samego ideału mistycznego. Nauka realizuje wartości prawdy, poznania, ale także dobra i piękna – ale ich istnienie i nasza ich interpretacja, są wobec nauki transcendentne. Wartości te są osadzone w duchowości, która podsyca naukowe wysiłki ochrony przyrody. Głębokie wartości „proekologiczne” odkrywamy i przyjmujemy podczas doświadczenia życia duchowego. Jeden z mistyków ekologicznych pisze o tym tak: „Skuteczne rozwiązania wymagają kierowania się nie tylko rozsądkiem, ale i uczuciem, z części bowiem rozumnej i wrażeniowej składa się każdy sąd o wartości. A więc człowiek wrażliwy może podejmować trafniejsze decyzje. Przyjmując taki tok rozumowania, musimy pamiętać, że między przyrodą a człowiekiem zachodzi pewna zależność, sprzężenie zwrotne. Otóż naturalna przyroda broni się przed zachłannością człowieka swoim pięknem i pewnym magicznym urokiem. Jak długo więc człowiek będzie zdolny do doznawania przeżyć estetycznych związanych z przyrodą, tak długo Przyroda ma szansę przetrwania. Istnienie zaś pięknej przyrody stwarza szansę kształtowania ludzkiej wrażliwości”.

Warto zauważyć, że w przypadku sozologii i związanych z nią obszarów nauk ścisłych, Gouldowska zasada NOMA (Non-Overlapping Magisteria), mająca radykalnie oddzielić przedmiot nauki (mówiącej – poprzez teorie – o faktach) od przedmiotu religii (mówiącej o wartościach i sensie życia), nie ma racji bytu, gdyż sozologia i religia (lub duchowość) częściowo się warunkują i aktywnie na siebie oddziałują, na zasadzie sprzężeń zwrotnych. Kolejną wypróbowaną nadzieją duchowości ekologicznej okazuje się jej prostota i skuteczność w służbie ochrony przyrody. Nauka, poprzez unikanie odwoływania się do bytów transcendentnych, ma ambicje formułować rozwiązania prostsze niż duchowość. Jednak fakty pokazują, że to nauce bardziej przydałaby się brzytwa Ockhama: opasłe tomy dokumentacji, biurokracja, lata badań bez finału ochrony, niszczenie siedlisk podczas badań służących głównie karierze naukowej, ustanawianie na terenach cennych przyrodniczo kolejnych obszarów funkcjonalnych, które jednak nie powstrzymują ich degradacji, iluzoryczność przestrzegania prawa ochrony środowiska w wielu krajach.



Tymczasem radykalizm wielu silnych „ekologicznych” organizacji pozarządowych, jakkolwiek może być w większym lub mniejszym stopniu oparty na ideologii duchowej, wydaje się być bardziej skuteczny, tym bardziej że – wbrew pozorom – ma swoje nieideologiczne zaplecze naukowe. Potrzebujemy zrozumieć procesy przyrodnicze, aby nie działać po omacku – twierdzi nauka, ale aby chronić przyrodę, równie dobrze wystarczyłoby „nie działać”. Czy właśnie nie od nadmiernego działania jest ona tak mocno przekształcona? Przyroda przekształcana przez człowieka jest w stanie się zregenerować, jeśli w odpowiednim momencie człowiek przestanie ją „konsumować” – jest to ważny postulat duchowości ekologicznej. Japońska kultura chronienie starych i wielkich drzew poprzez ich specjalne oznakowanie - służą jako miejsca spotkań dla modlitwy lub kontemplacji - uratowała o wiele więcej drzew w całej historii Japonii niźli jakakolwiek metoda naukowa związana z ochroną Przyrody. O odpowiedniej postawie jako drodze do ochrony przyrody, piszą tak uczeni jak mistycy: „Człowiek może zaradzić degradacji środowiska, ale pod pewnymi warunkami i tych warunków nie może szukać poza sobą, ale wyłącznie w sobie. Są to m.in. te trzy opisywane postawy wewnętrzne: braterstwa, ascezy i modlitwy. Postawa ochrony środowiska, aby była naprawdę skuteczna, musi wypływać z mojego wnętrza”.

W świetle powyższych uwag, co najmniej nie na miejscu są, pewne nieprzychylne radykalnym ekologom wypowiedzi, np. w stylu twierdzeń prof. E. Symonides wyrażonych w wywiadzie dla „Polityki”: „Staram się powściągać emocje, bo ochrona przyrody wymaga przede wszystkim wiedzy. Miłość do kwiatków i pszczółek nie wystarcza. Żeby coś chronić, trzeba to poznać”, a o niektórych organizacjach mówi dalej: „Oprócz nich istnieją jednak takie, które są kupą oszołomów. Są krzykliwe, nie stać ich na nic poza przytwierdzaniem się łańcuchami do bramy ministerstwa i zwykle mają zerowe pojęcie o ochronie przyrody”. Tego typu fundamentalizm poznawczy, traktujący pewien rodzaj poznania prawie jako „jedyny słuszny”, jest obcy duchowości ekologicznej, dla której ważniejsze od poszukiwania naukowego uzasadniania (i zdaje się – w perspektywie psychologiczno-egzystencjalnej – dużo od niego trudniejsze), jest odpowiedzialne i konsekwentne (bezkompromisowe) traktowanie wartości „proekologicznych” oraz – wymagająca odwagi – obrona tych wartości własnym kosztem (radykalne protesty w obronie puszczy czy doliny). Ten sposób aktywności „ekologów-niefachowców” nie jest fundamentalizmem, gdyż po pierwsze – osobista ignorancja naukowa rekompensowana jest zaufaniem i powoływaniem się na kompetentne naukowe autorytety, po drugie – korzystają oni z szerokiego wachlarzu narzędzi służących ochronie, oferowanych przez filozofię i kulturę.

Kontrowersje związane z duchowością ekologiczną dotyczą głównie praktyk i poglądów religijnych jej adeptów, oraz filozoficznych założeń co do koncepcji człowieka i jego miejsca w przyrodzie. Niektórzy oskarżają aktywistów ekologicznych związanych z nową duchowością o myślenie zideologizowane. Jako argument podają często utrudnianie przez tychże krytyki ich tez programowych. Dzieje się to przez naznaczanie nie dających się udowodnić przesłanek (biocentryzmu czy samorealizacji) czynnikami irracjonalnymi: emocjami, pragnieniami, oczekiwaniami, oraz przedstawianie tych przesłanek jako odsłaniających się intuicyjnie. Niektórzy dodają, że ma też miejsce nadużycie polegające na dopasowaniu do twierdzeń ideologicznych – twierdzeń naukowych i filozoficznych, w taki sposób, że zostaje zmieniony ich pierwotny kontekst i rozumienie. Wspomniani krytycy tak opisują mistycyzm duchowości ekologicznej: „Nowy sens kształtowania świadomości ekologicznej polega na odkrywaniu zapoznanych relacji człowieka z otaczającą go przyrodą. Jest ona źródłem jego egzystencji nie tylko tej biologicznej, ale także duchowej. Pozornie wydawałoby się, że parareligijny język służy wyłącznie funkcji perswazyjnej ideologii. Faktycznie ekologiści poszukują ontologicznych podstaw dla swojej działalności. Mistyczna wizja przyrody w wersji panteistycznej spełnia tę rolę doskonale. Przyroda jest w niej »jedynym« imieniem Boga, a więc jest ona czymś wyższym od człowieka”.

Organizacje i ruchy ekologiczne nierzadko zanurzone są w przeróżnych mutacjach i kompilacjach praktyk religii, głównie indiańskich i orientalnych, odpowiednio przekształconych chociażby przez zpsychologizowanie (z powodu niepotrzebnego w sumie założenia „antyreligijności”). Elementy parareligijnych koncepcji czy światopoglądów, odnajdywane w duchowości ekologicznej i ekologizmie, takie jak New Age, Jungizm, Wilberyzm, Transpersonalizm, Psychologia procesu czy Hipoteza Gai – są nierzadko poddawane krytyce przez środowiska uważające się za naukowe, społeczne, religijne. Zdrowy rozsądek nakazuje z dystansem odnosić się do rozmaitych twierdzeń, opartych prawie wyłącznie na indywidualnych, niezweryfikowanych, chaotycznych, wyrażanych w sprzecznościach doświadczeniach, nazywanych przez podmioty im podlegające – mistycznymi czy duchowymi. Jednakże, trzeba pamiętać, że cała kultura i religia zorganizowana rozwinęła się głównie dzięki silnym i charyzmatycznym osobowościom mistyków praktykujących w klasztornych i pustelniczych oazach znajdujących się w pięknych przyrodniczych zakątkach tej Ziemi.

Pewne tezy, typowe dla niektórych „nowo-uduchowionych” eko-aktywistów, ochrzczonych starożytnym procesualnym monizmem i przejawiających silny resentyment, zakrawają o absurd i są może i nawet niebezpieczne społecznie. Przykładem takiej absurdalnej tezy może być twierdzenie, że nikt nie popełnia błędów, a poczucie „dobra” i „zła” jest iluzją, której trzeba się starać pozbyć, aby wkroczyć na wyższe poziomy duchowości (prawdziwy mistycyzm zaczyna się jednak zawsze od dobrego odróżniania dobra od zła i światła od ciemności). Przyjmując Przyrodę jako wzór i źródło prawd, teza taka okazuje się fałszywa, gdyż to wedle uczonych sama Przyroda stworzyła człowieka i zaopatrzyła go w twór zwany mózgiem, który to mózg generuje poczucie „dobra” i „zła” – służące przystosowaniu się Homo sapiens do środowiska, poprzez współpracę osobników w populacji. Jeśli przyroda w praktycznym celu „stworzyła w swej mądrości” świadomość dychotomii dobro-zło, i jeśli procesy przyrodnicze są pierwszą, ostateczną prawdą, to jak można negować „mądrość” tych procesów nie popadając w absurd?

Wielu badaczy ekologii sugeruje, że nierzadko przystępowanie do – jak je określa – neopogańskich frakcji ruchu zielonych, jest przejawem zaspokajania potrzeb, które dawniej zaspokajała religia. Dodaje też, że „To, co jest centralne w tym rodzaju duchowości, to niezachwiana wiara w indywidualny dostęp do prawdy – nie dzięki autorytetom czy uznawaniu dogmatów, ale poprzez własne doświadczenie”. Podobnie stwierdza się często, że „nowa duchowość” jest ponowoczesnym uniwersalizmem duchowym – nie uznającym osobowego Boga – w którym panuje przekonanie o możliwości indywidualistycznej, niezinstytucjonalizowanej (czyli także niewiążącej i słabo zobowiązującej) uniwersalnej duchowości, gdzie droga do elementów transcendentnych wiedzie przez irracjonalne wglądy mistyczne. Personalizm oraz impersonalizm w pojmowaniu bóstwa czy Boga istnieje we wszystkich kulturach religijnych i duchowych jakie widziała ludzkość w swej historii.

Prawdopodobnie nie jest możliwe oddzielenie nauk ścisłych i filozofii od duchowości, definiowanej jako obejmująca wiedzę i refleksję racjonalną, ale też przeżycia psychiczne i doświadczenie wiary, transcendencji. Filozofia i nauki przyrodnicze mogą być dobrym narzędziem realizacji wartości duchowych oraz przeżywania doświadczeń duchowych, w różny sposób związanych z przyrodą i odnoszących się do niej. Pielęgnowanie życia duchowego jest warunkiem koniecznym rozwoju idei ochrony przyrody. Zdrową relację między dwoma „skrzydłami” sozologii można opisać językiem ekologii: nauka jest ducho-biontem, a duchowość nauko-filem (przyrostek -biont oznacza interakcje zawsze zachodzące, -fil – interakcje pożądane). Być może właśnie tą relacją – dialogicznym pragnieniem współistnienia, zachodzącym między duchowością a nauką – jest filozofia. Zdrowa filozofia oznaczałaby wtedy zdrową relację na polu wiara/duchowość – nauka.

Duchowość w krajach zachodniego świata reprezentują dwa główne nurty: 1) chrześcijański – klasyczny, dookreślony i ortodoksyjny i 2) nurt „nowej duchowości” – w trakcie formowania się i jeszcze niedookreślony, uniwersalistyczny. Osobiste doświadczenie (które nie powinno być oczywiście traktowane jako argument przy uzasadnianiu sądów i twierdzeń dotyczących rzeczywistości) podpowiada, że nie warto w imię skuteczności ochrony przyrody angażować się w pewne formy „nowej duchowości”, które stanowią zagrożenie dla życia duchowego jednostek, co uzewnętrznia się poprzez walkę tych form z podstawowymi przejawami człowieczeństwa. Oczywiście otwartym pozostaje pytanie o to, czym jest autentyczna i dobra (dla ludzkości i biosfery) duchowość ekologiczna i prawdziwe człowieczeństwo, i czy ono samo może być zbawieniem dla Ziemi i jej prochu – Człowieka. Jedno jest pewne – aby nie popaść w skrajny dogmatyzm, fundamentalizm (ignorujący konstruktywną krytykę), populizm, szarlataństwo, sekciarstwo itp., musimy badać naszą duchowość, być otwartymi na krytykę ze strony filozofii i nauk przyrodniczych, nie lekceważyć zdrowego rozsądku, umieć dyskutować uzasadniając swoje przekonania, przyznawać się do błędów (lub oszustw) niekonsekwencji w formułowaniu wniosków i w wybiórczym opuszczaniu zasad racjonalności przy ich jednoczesnym zakładaniu i faktycznym wykorzystywaniu w przemyśleniach i dyskusjach. Myślenie zideologizowane może nie wyjść na zdrowie Przyrodzie (ani nam, ludziom).

Świat będzie pięknym i rajskim miejscem wedle nauki biblijnej, jeśli przywrócimy Ziemi status rajskiego ogrodu w którym ludzie żyją pośród pięknej i uduchawiającej przyrody. Niestety, globalne problemy z zaopatrzeniem w wodę i żywność dotyczą z początkiem XXI wieku i Trzeciego Tysiąclecia ponad miliarda ludzi i jedynie narastają. Podobnie z zanieczyszczeniami powietrza, gdyż nauka i przemysł nie przyjmują do wiadomości, że mniej trujące znaczy lepsze, a zatem elektrownie węglowe trzeba likwidować, a budować elektrownie atomowe, baterie nuklearne i rozwijać technologię pozyskiwania energii ze światła słońca oraz w miarę możliwości z tokamaków (generatorów termonuklearnych). We Francji uchwalono całkowity zakaz używania plastikowych toreb w przyszłości (dopiero w pełni zacznie obowiązywać), z obawy o ich wpływ na organizm człowieka oraz zwierząt, gdyż wykryto już przesłanki związku między ciężkimi chorobami a tego typu produktami masowego użytku, chociaż spustoszenie w Przyrodzie miało tu decydujące znaczenie (zaśmiecenie wód lądowych i oceanicznych, masowa zagłada pewnych gatunków ryb i zwierząt z powodu duszenia się plastikowymi torebkami).

Takie organizacje jak Greenpeace, Earth First czy Animal Liberation Front znane są z bezpośrednich akcji zagrażających nawet czasem ludzkiemu życiu i przynoszących milionowe straty dla terrorystycznych i szkodliwych firm dzikiego kapitalizmu. Najczęstszymi ofiarami ataków zielonych bojowników i obrońców przyrody są osoby związane ze szkodliwym przemysłem naftowym, kosmetycznym, spożywczym czy trująco-rolniczym. Ekodziałacze atakowali nie tylko zbrodniczych łowców wielorybów czy lekarzy bestialsko testujących kosmetyki na zwierzętach, ale także szkodliwych rolników, restauracje, uniwersytety i supermarkety. Wśród radykalnych ekologów częsta jest także tendencja do poświęcenia siebie w imię obrony Przyrody. Jeden z najbardziej znanych przywódców działających na rzecz „praw zwierząt” – Barry Horne, zmarł z niedożywienia podczas jednego ze swoich protestów głodowych stając się nieomal religijnym męczennikiem dla sprawy ekologii. Co charakterystyczne, pismo „Zielone Brygady”, relacjonując ten fakt, niejako dla usprawiedliwienia „ofiary” Barry’ego Horne’a przytacza liczby dorocznie zabijanych na futra lisów i norek. Radykalni obrońcy praw zwierząt nie kryli, że chętnie likwidowaliby nawet swoich przeciwników, co ma dawać wrażenie zdeterminowanej siły, która w obronie Przyrody nie cofnie się przed niczym. – W zamian za 5, 10 czy 15 zwyrodniałych istnień ludzkich można by uratować milion, 2 miliony, 10 milionów zwierząt – mówił tygodnikowi „The Observer” Jerry Vlasak, brytyjski aktywista. Inna grupa w 1999 roku sprofanowała grobowiec milionerów i wykradła zwłoki członka rodziny farmerów, aby powstrzymać ich bandycką firmę przed szkodliwą działalnością zatruwania wód i skażania gleby. Ciała nigdy nie odnaleziono - co jest karą za szkodliwą działalność tego wynaturzonego osobnika. W Polsce niestety, mało jest ekologów z prawdziwego zdarzenia, którzy ratowaliby Przyrodę w sposób bardziej zdeterminowany, jak to ma miejsce na tak zwanym Dzikim Zachodzie - gdzie społeczeństwo w starciu z kapitalistycznymi imperialistami sami musi sobie wszystko wywalczyć.

Amerykańskie FBI podaje, że tylko jeden bohaterski Front Wyzwolenia Zwierząt spowodował w ciągu kilku lat działalności straty ponad 40 mln dolarów, co zmusiło wiele zbójeckich firm do zaprzestania lub ograniczenia przestępczej działalności (niestey często toksyczna produkcja przenoszona jest z USA do krajów Trzeciego Świata, w tym do Polski). Obiektem ataku można stać się z byle powodu: np. jeżdżąc terenowym samochodem (zużywa dużo paliwa, więc przyczynia się do wzrostu globalnego ocieplenia), nosząc skórzane buty (doprowadzając do śmierci niewinne istoty) bądź kupując szkodliwie modyfikowaną genetycznie kukurydzę w sklepie (organizmy modyfikowane genetycznie to według Zielonych zwykle szkodliwa trucizna powodująca nieodwracalne spustoszenie, wyniszczająca Przyrodę i rodzaj ludzki). Zwalczanie szkodliwego koncernu Monsanto owocuje tym, że został wykupiony przez niemiecki Bayer i zmienił nazwę. Teraz ekolodzy będą w ramach walki o zdrowie i życie ludzkie zwalczać niemiecki Bayer i jego biotechnologiczne przybudówki, którym zawsze trzeba patrzeć na ręce. Wydawany przez grupę „The Economist” tygodnik „The European Voice” potrafi poświęcić cały specjalny dodatek swojej gazety problemowi praw zwierząt, nad którym pochylają się unioparlamentarzyści z różnych krajów Wspólnoty Europejskiej oraz eksperci z organizacji finansowanych przez Komisję Europejską.

„Postrzeganie natury jako Bożego dzieła to nie to samo, co znajdowanie samego Boga wyłącznie w niej czy zastępowanie Boga naturą” – uważa rzymskokatolicki ksiądz Robert Sirico z Instytutu im. Lorda Actona z USA. „Co więcej: szacunek dla stworzonego przez Boga porządku czy ładu Przyrody nie oznacza, że wolno go eksploatować z korzyścią dla rodzaju ludzkiego; to raczej wiara w świętość życia wymaga od nas zaakceptowania obowiązku zarządzania naturą” – dodaje ks. Sirico. Zieloni w słuszny sposób wykorzystują dobre intencje każdego z nas, bo przecież każdy chciałby oddychać czystym powietrzem, pić czystą wodę i rozkoszować się zdrowym jedzeniem. Człowiek jako tak zwana "korona stworzenia" w Przyrodzie ma obowiązek troszczyć się o każde życie, jak mawiał Święty Franciszek z Asyżu, o każdego młodszego brata (zwierzaka i roślinę) w Przyrodzie. Bóg stworzył Przyrodę, stworzył Rajski Ogród, dał Ziemię człowiekowi pod opiekę, a człowiek niszcząc Przyrodę grzeszy gromadząc sobie Pomstę Bożą jaka niechybnie dosięgnie szkodników i niszczycieli Przyrody, a nawet często dosięga, jeśli nie słuchają głosów naukowego i ekologicznego rozsądku. Pismo Święte wzywa rodzinę ludzką do głębokiego szacunku dla wszelkiego stworzenia, aby nie roztrwonić zasobów powierzonych nam do wykorzystania, ale raczej mądrze nimi dysponować.

Głęboka ekologia powstała jako nurt filozoficzny, a następnie ruch społeczny na początku lat 70. XX w. Jej inicjatorem był norweski filozof Arne Naess (1912-2009). Zrodziła się jako wyraz rozczarowania głównym nurtem kultury zachodnioeuropejskiej przesiąkniętej duchem konsumpcjonizmu oraz postępującą degradacją środowiska naturalnego. W odróżnieniu od wielu innych podejść akcentujących potrzebę ochrony środowiska filozofia głębokiej ekologii ma charakter radykalny, co oznacza, że sięga do samych korzeni naszych obecnych problemów. Jeśli mamy skutecznie przeciwdziałać niszczeniu przyrody i jednocześnie ochronić nasz własny gatunek niezbędne jest dotarcie do głębokich przyczyn kryzysu ekologicznego, a nawet szerzej kulturowego. W tym znaczeniu głęboka ekologia nie zadowala się powierzchownymi i doraźnymi rozwiązaniami pojawiającymi się w odpowiedzi na zagrożenia środowiskowe. Takie przedsięwzięcia jak zakładanie filtrów na kominy, czy organizowanie akcji sprzątania świata, bez głębszej refleksji i rozpoznania istotnych przyczyn problemów traktowane są z rezerwą i sceptycyzmem. Zamiast tego głęboka ekologia proponuje zadawanie głębokich, dociekliwych pytań, które w swym zamierzeniu mają dotrzeć do samego jądra problemów ekologicznych z Przyrodą i w Przyrodzie. Konsekwencją tego jest przyjęcie perspektywy biocentrycznej, w której najwyższą wartością jest samo życie. To nie tyle człowiek stanowi centrum wszechświata, jak to jest w podejściu antropocentrycznym, ile jest częścią większej całości zorganizowanej w postaci sieci życia. Wzajemne powiązania i współzależność wszelkiego życia są podstawową zasadą organizującą rzeczywistość i mają konsekwencje etyczne dla funkcjonowania człowieka. Filozofia głębokiej ekologii wychodzi od refleksji nad współczesnym światem , rozpoznania przyczyn naszych problemów, ale zmierza dalej, do podjęcia konkretnych działań wypływających z dokonanego wglądu w istotę obecnego kryzysu. W ten sposób na fundamencie filozofii stworzony został ruch społeczny grupujący osoby zaangażowane w podjęcie konkretnej pracy na rzecz uzdrowienia świata z niekorzystnych zmian i złych tendencji. Głęboka ekologia jest pierwszym dobrym krokiem do duchowości ekologicznej.

Dla poszukujących naukowego podejścia warto wiedzieć, że na Uniwersytecie Łódzkim, funkcjonuje katedra Filozofii Ekologicznej, a dla naukowo-religijnie zorientowanych istnieje Katedra Filozofii Przyrody Ożywionej i Filozofii Ochrony Środowiska na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim!

"Postawa ochrony środowiska, aby była naprawdę skuteczna, musi wypływać z mojego wnętrza".


Odwiedź stronę Wiedzy Duchowej i Ezoterycznej na portalu społecznościowym Facebook: 

https://www.facebook.com/Hridaya.Wiedza.Ezoteryczna/

1 komentarz:

  1. Człowiek współczesny musi być bardziej pokorny wobec sił przyrody, dbać o swoje środowisko życia i życie planety, bo jest jego elementem.

    OdpowiedzUsuń